Wysiadłam z autobusu i pędem rzuciłam się w stronę beżowego budynku,
majaczącego gdzieś w oddali. Byłam już nieźle spóźniona i aż ciarki
przechodziły mi po plecach na myśl, że mogę stracić swoją szansę. Szybko
przebiegłam kilka przecznic i wpadłam do środka, ciężko oddychając.
Korytarz był pusty. Przełknęłam ślinę, próbując uspokoić rozkołatane
serce i wyrównać płytki oddech. Usiadłam na pobliskim krześle,
przymykając oczy i obciągając rękawy białej bluzy.
- Laura –
usłyszałam nagle i uniosłam głowę z zainteresowaniem przyglądając się
nieco już starszemu i łysemu mężczyźnie. Przy drzwiach stał Kevin Kopelow,
którego miałam już okazję poznać. Byłam tu już któryś raz z kolei
walcząc o rolę w jego nowym serialu. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do
środka pokoju, gdzie za biurkiem zastałam uśmiechniętego szatyna, Heatha Seiferta.
- Miło cię znowu widzieć – powiedział, a ja skinęłam
głową ,odwzajemniając uśmiech. Usiadłam na krześle, czekając aż ponownie
w moje ręce dostanie się scenariusz i ponownie będę musiała odegrać,
już wyuczone niemal na pamięć, sceny. Ale nic podobnego się nie
wydarzyło. Kevin usiadł obok Heath i oboje spojrzeli na siebie
porozumiewawczo.
- Mogę prosić o scenariusz? – zapytałam, a Heath obdarował mnie kolejnym ciepłym uśmiechem.
-
Naturalnie – odpowiedział i podał mi skrypt na którym nadrukowane
było moje imię i nazwisko. Spojrzałam na niego zdziwiona, a moje serce
przyspieszyło.
- To znaczy, że…-zaczęłam, przełykając ślinę.
- Dostałaś rolę Ally – dokończył Kevin, a ja wstałam i uściskałam ich oboje.
- Tak strasznie dziękuję! – zaśmiałam się nadal nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam.
- Nie ma za co, kochana – stwierdził Kevin. – Byłaś najlepsza.
-
Ale to jeszcze nie koniec – dodał Heath. – Mamy coraz mniej czasu, a
musimy obsadzić role Austina i Deza, więc wygląda na to, że zasiądziesz obok
nas podczas przesłuchań i kandydaci będą czytać role już z tą właściwą Ally.
- Nawet sobie nie wyobrażacie jak się cieszę – powtórzyłam, w
duchu skacząc z radości i powtarzając sobie, żeby zachować spokój
przynajmniej do mojego powrotu do domu.
Kilkanaście dni później
- Połamania nóg – powiedziała Maia zaspanym głosem. Odwróciłem się do niej i pocałowałem delikatnie.
-
Do zobaczenia – odparłem, szybko wysiadając z taksówki i zatrzaskując
za sobą drzwi. Zostało mi tylko kilka krótkich minut i wiedziałem, że
jeśli się nie pośpieszę, to stracę szansę na kolejny kontrakt i na pracę
na przynajmniej najbliższe kilka miesięcy. Zwiększyłem więc tempo
marszu z niezadowoleniem zerkając na zegarek, odbijający światło
pobliskich latarni.
- Tu jest taki napis 'Proszę nie walić w perkusję'.
- Ale ja nie walę tylko gram. –oznajmił jeden z wielu aktorów, którzy byli
dzisiaj przesłuchiwani, delikatnie zerkając na scenariusz trzymany w
prawej ręce. Ten, który stał przede mną, Calum, jak dla mnie miał duże
szanse, ale na rolę Deza. Heath patrzył na niego z zafascynowaniem, przyglądając się
każdemu drobnemu gestowi czy zmianie zachodzącej na jego twarzy. Poza
tym spotkałam go już tutaj któryś raz. A kolejne przesłuchania
świadczyły o tym, że naprawdę mu zaimponował.
- Nie obraź się, ale nie zgadzam się z Twoją opinią. –
wypowiedziałam wyuczoną formułkę, wpatrując się w niego intensywnie i
starając wyobrazić, że już jestem na planie, stojąc przed kamerą
ustawioną kilka metrów dalej.
- To są korndogi? – chłopak uśmiechnął się delikatnie i skinął głową.
- Tak. – odparł, a potem wypuścił powietrze z płuc, odkładając
scenariusz i pytająco patrząc na Kevina. Heath zaśmiał się serdecznie, z
niedowierzaniem kręcąc głową.
-
Przykro mi, Calum, ale zdecydowanie bardziej pasujesz mi do roli Deza
niż jego przyjaciela – powiedział Kopelow, a ja uśmiechnęłam się
na wspomnienie odegranego przez chłopaka fragmentu z Austinem w roli
głównej. Jak dla mnie to nie było to. Widziałam go bardziej w roli Deza.
- Więc? – dopytywał się chłopak, a Heath upił łyk swojej kawy, zerkając na zegarek.
-
Jesteś naszym faworytem, odezwiemy się jutro z ostateczną decyzją –
stwierdził Kevin, a rudzielec skinął głową, podziękował mi, pożegnał się i
wyszedł.
- Trzymacie go w niepewności – rzuciłam z wyrzutem. Zdawałam
sobie sprawę, że dobór obsady to ważna sprawa, ale nienawidziłam, kiedy
oboje odsyłali idealnych kandydatów z obietnicą telefonu.
- Musimy
skontaktować się z paroma osobami, których jak widzisz dzisiaj z nami
nie ma. Umówimy się z nim po raz kolejny i po sprawie. Nie martw się,
nie odeślemy tak dobrego kandydata z kwitkiem – stwierdził, nadal
uporczywie wpatrując się w zegarek. – Myślisz, że się spóźni? – zwrócił
się do Kevina, ale mężczyzna tylko wzruszył ramionami.
- Jeśli się
nie zjawi będziemy musieli poszukać gdzie indziej. Ale skoro sam
poprosił o zorganizowanie kastingu, to chyba powianiem przybyć –
odpowiedział, a ja zmarszczyłam czoło.
- Już późno. Macie jeszcze jakieś spotkanie? – zapytałam, a szatyn przytaknął.
- Może w końcu znajdziemy naszego Austina – stwierdził, a ja kiwnęłam ze zrozumieniem głową.
- Wychodzisz? – zapytał Kevin, a ja pokręciłam głową.
-
Gdybyście nie mieli nic przeciwko, to chętnie bym została i po prostu
popatrzyła. Miła odmiana po całym dniu odgrywania tego samego fragmentu –
uśmiechnęłam się, a Heath zaśmiał się.
- Trzeba przyznać, że nieźle się już wyuczyłaś. Wychodzi ci niemal idealnie – powiedział.
-
Dziękuję – odparłam, ale dalszą konwersację przerwało ciche pukanie do
drzwi. Po chwili w środku zjawił się blondyn, o intensywnie brązowych
oczach, które okropnie przykuły moją uwagę.
- Ross, racja? – zapytał Kopelow, wstając i witając się z chłopakiem.
-
Wybaczcie spóźnienie – wychrypiał, ściskając dłoń Kevina, a potem
podchodząc do Heatha. Na koniec jego wzrok spoczął na mnie. Przyjrzałam
się jego rysom twarzy i zaróżowionym policzkom. Musiał się naprawdę
śpieszyć, o czym świadczyły oczywiście rumieńce, goszczące na bladej
twarzy.
- Ross – wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją.
- Laura – przedstawiłam się, puszczając go i wracając na stare miejsce.
-
Laura otrzymała rolę Ally – wyjaśnił Heath, a blondyn pokiwał głową z
uznaniem i usiadł na krześle stojącym nieopodal. Wziął od Heatha scenariusz i spojrzał na fragment, który wybrał mężczyzna. Potem
odłożył go na kolana i oparł głowę na dłoniach cierpliwie czekając, aż
któryś z zebranych przeczyta pierwszą linijkę tekstu. Zadania podjął
się Heath. To on zazwyczaj czytał teksty z aktorami, niesamowicie
zresztą to lubił. Wszystko szło jak w płatka, a ja byłam coraz bardziej
oczarowana tym, jak chłopak modyfikuje ton głosu zależnie od tego, co
czyta i jak jego mimika zmienia się diametralnie. Z fascynacją
przyglądałam się jak na jego twarzy wykwita ironiczny uśmiech albo jak
zabawnie mruży oczy, czy nimi przewraca, by potem powtórzyć cały proces
od początku.
- I cięcie! – krzyknął Heath.
- Trzeba grać na wielu instrumentach. –
zrobił krótką pauzę. I uśmiechając się znacząco. – Ja umiem na fortepianie, bębnach, gitarze, harfie. Mogę nawet na trąbce przez drugą trąbkę – dodał,
uśmiechając się nieco szerzej i zerkając na mnie ukradkiem. W
pomieszczeniu nastała cisza. Nawet ja nie mogłam wydusić słowa, po tym,
co przed chwilą odegrał. Był wręcz stworzony do tej roli i miałam
nadzieję, że Heath ma podobną opinię.
- Kevin, zadzwoń do Boba i
powiedz, że znaleźliśmy, to, czego szukaliśmy – powiedział, a na jego
twarz ponownie wkradł się uśmiech. – Ross, musisz się z nami spotkać
jutro z samego rana. Ściągniemy wszystkich, żeby zatwierdzić decyzję,
ale jestem pewny, że się z nami zgodzą. Musisz mieć tę rolę –
powiedział z przekonaniem, a chłopak posłał mu uśmiech.
- Wygląda na to, że mamy już pełną obsadę – stwierdził Kevin, na
powitanie kilka dni później. Dzisiaj mieliśmy zacząć kręcić pierwszy
odcinek. Ross i Calum tak jak przewidywałam, dostali role Austina i Deza, a ja z każdym krokiem poznawałam jakaś nową osobę. Ale nie
mogłam się zbytnio skupić, bo moje myśli zaprzątały opinie, których
naczytałam się na różnych forach internetowych. Wszyscy uważali, że role Deza i Austina są idealnie obsadzone, ale na mój temat istniało
milion negatywnych poglądów.
- Powinnaś przestać to
czytać – stwierdził Ross, kiedy zdecydowałam odpowiedzieć na jego
pytanie brzmiące ‚co się stało’. – Zmienią zdanie, wystarczy, że dasz z
siebie wszystko i nakręcisz niesamowite sceny. – Niechętnie pokiwałam
głową, siadając na kanapie, biorąc do ręki zeszyt oprawiony w zieloną
okładkę i posyłając mu uśmiech.
- Zobaczymy – odparłam.
- Uwaga,
moi drodzy, na miejsca – usłyszałam i zobaczyłam jak Calum, odchodzi od
roześmianego Heatha i staje kilka metrów ode mnie, chcąc poprzyglądać się
poczynaniom operatorów kamer. Był niesamowicie zabawny i na sam jego
widok miałam ochotę się zaśmiać, ale tym razem wyjątkowo powstrzymałam
się, stanęłam za ladą. Byłam już gotowa, aby zacząć kręcić scenę.
- Akcja! – usłyszałam i uśmiechnęłam się. I doszłam do wniosku, że Ross ma rację. Nie
powinnam, przynajmniej na razie, zaglądać na te strony, skoro tak to
znosiłam…
~~~~
Hej, hej, hej! Dosyć długo to pisałam :/ Ale! Dałam radę ;) Mam nadzieję, że wam się chociaż troszkę spodobało i zostawicie koma czy coś ;p
Miśkaa^.^
:)
OdpowiedzUsuńcudowny <3
OdpowiedzUsuń