wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 1

Wysiadłam z autobusu i pędem rzuciłam się w stronę beżowego budynku, majaczącego gdzieś w oddali. Byłam już nieźle spóźniona i aż ciarki przechodziły mi po plecach na myśl, że mogę stracić swoją szansę. Szybko przebiegłam kilka przecznic i wpadłam do środka, ciężko oddychając. Korytarz był pusty. Przełknęłam ślinę, próbując uspokoić rozkołatane serce i wyrównać płytki oddech. Usiadłam na pobliskim krześle, przymykając oczy i obciągając rękawy białej bluzy.
- Laura – usłyszałam nagle i uniosłam głowę z zainteresowaniem przyglądając się nieco już starszemu i łysemu mężczyźnie. Przy drzwiach stał Kevin Kopelow, którego miałam już okazję poznać. Byłam tu już któryś raz z kolei walcząc o rolę w jego nowym serialu. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam do środka pokoju, gdzie za biurkiem zastałam uśmiechniętego szatyna, Heatha Seiferta.
- Miło cię znowu widzieć – powiedział, a ja skinęłam głową ,odwzajemniając uśmiech. Usiadłam na krześle, czekając aż ponownie w moje ręce dostanie się scenariusz i ponownie będę musiała odegrać, już wyuczone niemal na pamięć, sceny. Ale nic podobnego się nie wydarzyło. Kevin usiadł obok Heath i oboje spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Mogę prosić o scenariusz? – zapytałam, a Heath obdarował mnie kolejnym ciepłym uśmiechem.
- Naturalnie – odpowiedział i podał mi skrypt na którym nadrukowane było moje imię i nazwisko. Spojrzałam na niego zdziwiona, a moje serce przyspieszyło.
- To znaczy, że…-zaczęłam, przełykając ślinę.
- Dostałaś rolę Ally – dokończył Kevin, a ja wstałam i uściskałam ich oboje.
- Tak strasznie dziękuję! – zaśmiałam się nadal nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam.
- Nie ma za co, kochana – stwierdził Kevin. – Byłaś najlepsza.
- Ale to jeszcze nie koniec – dodał Heath. – Mamy coraz mniej czasu, a musimy obsadzić role Austina i Deza, więc wygląda na to, że zasiądziesz obok nas podczas przesłuchań i kandydaci będą czytać role już z tą właściwą Ally.
- Nawet sobie nie wyobrażacie jak się cieszę – powtórzyłam, w duchu skacząc z radości i powtarzając sobie, żeby zachować spokój przynajmniej do mojego powrotu do domu.
Kilkanaście dni później
- Połamania nóg – powiedziała Maia zaspanym głosem. Odwróciłem się do niej i pocałowałem delikatnie.
- Do zobaczenia – odparłem, szybko wysiadając z taksówki i zatrzaskując za sobą drzwi. Zostało mi tylko kilka krótkich minut i wiedziałem, że jeśli się nie pośpieszę, to stracę szansę na kolejny kontrakt i na pracę na przynajmniej najbliższe kilka miesięcy. Zwiększyłem więc tempo marszu z niezadowoleniem zerkając na zegarek, odbijający światło pobliskich latarni.

- Tu jest taki napis 'Proszę nie walić w perkusję'.
- Ale ja nie walę tylko gram. –oznajmił jeden z wielu aktorów, którzy byli dzisiaj przesłuchiwani, delikatnie zerkając na scenariusz trzymany w prawej ręce. Ten, który stał przede mną, Calum, jak dla mnie miał duże szanse, ale na rolę Deza. Heath patrzył na niego z zafascynowaniem, przyglądając się każdemu drobnemu gestowi czy zmianie zachodzącej na jego twarzy. Poza tym spotkałam go już tutaj któryś raz. A kolejne przesłuchania świadczyły o tym, że naprawdę mu zaimponował.
- Nie obraź się, ale nie zgadzam się z Twoją opinią. – wypowiedziałam wyuczoną formułkę, wpatrując się w niego intensywnie i starając wyobrazić, że już jestem na planie, stojąc przed kamerą ustawioną kilka metrów dalej.
- To są korndogi? – chłopak uśmiechnął się delikatnie i skinął głową.
- Tak. – odparł, a potem wypuścił powietrze z płuc, odkładając scenariusz i pytająco patrząc na Kevina. Heath zaśmiał się serdecznie, z niedowierzaniem kręcąc głową.
- Przykro mi, Calum, ale zdecydowanie bardziej pasujesz mi do roli Deza niż jego przyjaciela – powiedział Kopelow, a ja uśmiechnęłam się na wspomnienie odegranego przez chłopaka fragmentu z Austinem w roli głównej. Jak dla mnie to nie było to. Widziałam go bardziej w roli Deza.
- Więc? – dopytywał się chłopak, a Heath upił łyk swojej kawy, zerkając na zegarek.
- Jesteś naszym faworytem, odezwiemy się jutro z ostateczną decyzją – stwierdził Kevin, a rudzielec skinął głową, podziękował mi, pożegnał się i wyszedł.
- Trzymacie go w niepewności – rzuciłam z wyrzutem. Zdawałam sobie sprawę, że dobór obsady to ważna sprawa, ale nienawidziłam, kiedy oboje odsyłali idealnych kandydatów z obietnicą telefonu.
- Musimy skontaktować się z paroma osobami, których jak widzisz dzisiaj z nami nie ma. Umówimy się z nim po raz kolejny i po sprawie. Nie martw się, nie odeślemy tak dobrego kandydata z kwitkiem – stwierdził, nadal uporczywie wpatrując się w zegarek. – Myślisz, że się spóźni? – zwrócił się do Kevina, ale mężczyzna tylko wzruszył ramionami.
- Jeśli się nie zjawi będziemy musieli poszukać gdzie indziej. Ale skoro sam poprosił o zorganizowanie kastingu, to chyba powianiem przybyć – odpowiedział, a ja zmarszczyłam czoło.
- Już późno. Macie jeszcze jakieś spotkanie? – zapytałam, a szatyn przytaknął.
- Może w końcu znajdziemy naszego Austina – stwierdził, a ja kiwnęłam ze zrozumieniem głową.
- Wychodzisz? – zapytał Kevin, a ja pokręciłam głową.
- Gdybyście nie mieli nic przeciwko, to chętnie bym została i po prostu popatrzyła. Miła odmiana po całym dniu odgrywania tego samego fragmentu – uśmiechnęłam się, a Heath zaśmiał się.
- Trzeba przyznać, że nieźle się już wyuczyłaś. Wychodzi ci niemal idealnie – powiedział.
- Dziękuję – odparłam, ale dalszą konwersację przerwało ciche pukanie do drzwi. Po chwili w środku zjawił się blondyn, o intensywnie brązowych oczach, które okropnie przykuły moją uwagę.
- Ross, racja? – zapytał Kopelow, wstając i witając się z chłopakiem.
- Wybaczcie spóźnienie – wychrypiał, ściskając dłoń Kevina, a potem podchodząc do Heatha. Na koniec jego wzrok spoczął na mnie. Przyjrzałam się jego rysom twarzy i zaróżowionym policzkom. Musiał się naprawdę śpieszyć, o czym świadczyły oczywiście rumieńce, goszczące na bladej twarzy.
- Ross – wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się i uścisnęłam ją.
- Laura – przedstawiłam się, puszczając go i wracając na stare miejsce.
- Laura otrzymała rolę Ally – wyjaśnił Heath, a blondyn pokiwał głową z uznaniem i usiadł na krześle stojącym nieopodal. Wziął od Heatha scenariusz i spojrzał na fragment, który wybrał mężczyzna. Potem odłożył go na kolana i oparł głowę na dłoniach cierpliwie czekając, aż któryś z zebranych przeczyta pierwszą linijkę tekstu. Zadania podjął się Heath. To on zazwyczaj czytał teksty z aktorami, niesamowicie zresztą to lubił. Wszystko szło jak w płatka, a ja byłam coraz bardziej oczarowana tym, jak chłopak modyfikuje ton głosu zależnie od tego, co czyta i jak jego mimika zmienia się diametralnie. Z fascynacją przyglądałam się jak na jego twarzy wykwita ironiczny uśmiech albo jak zabawnie mruży oczy, czy nimi przewraca, by potem powtórzyć cały proces od początku.
- I cięcie! – krzyknął Heath.
- Trzeba grać na wielu instrumentach. – zrobił krótką pauzę. I uśmiechając się znacząco. – Ja umiem na fortepianie, bębnach, gitarze, harfie. Mogę nawet na trąbce przez drugą trąbkę – dodał, uśmiechając się nieco szerzej i zerkając na mnie ukradkiem. W pomieszczeniu nastała cisza. Nawet ja nie mogłam wydusić słowa, po tym, co przed chwilą odegrał. Był wręcz stworzony do tej roli i miałam nadzieję, że Heath ma podobną opinię.
- Kevin, zadzwoń do Boba i powiedz, że znaleźliśmy, to, czego szukaliśmy – powiedział, a na jego twarz ponownie wkradł się uśmiech. – Ross, musisz się z nami spotkać jutro z samego rana. Ściągniemy wszystkich, żeby zatwierdzić decyzję, ale jestem pewny, że się z nami zgodzą. Musisz mieć tę rolę – powiedział z przekonaniem, a chłopak posłał mu uśmiech.
- Wygląda na to, że mamy już pełną obsadę – stwierdził Kevin, na powitanie kilka dni później. Dzisiaj mieliśmy zacząć kręcić pierwszy odcinek. Ross i Calum tak jak przewidywałam, dostali role Austina i Deza, a ja z każdym krokiem poznawałam jakaś nową osobę. Ale nie mogłam się zbytnio skupić, bo moje myśli zaprzątały opinie, których naczytałam się na różnych forach internetowych. Wszyscy uważali, że role Deza i Austina są idealnie obsadzone, ale na mój temat istniało milion negatywnych poglądów.
- Powinnaś przestać to czytać – stwierdził Ross, kiedy zdecydowałam odpowiedzieć na jego pytanie brzmiące ‚co się stało’. – Zmienią zdanie, wystarczy, że dasz z siebie wszystko i nakręcisz niesamowite sceny. – Niechętnie pokiwałam głową, siadając na kanapie, biorąc do ręki zeszyt oprawiony w zieloną okładkę i posyłając mu uśmiech.
- Zobaczymy – odparłam.
- Uwaga, moi drodzy, na miejsca – usłyszałam i zobaczyłam jak Calum, odchodzi od roześmianego Heatha i staje kilka metrów ode mnie, chcąc poprzyglądać się poczynaniom operatorów kamer. Był niesamowicie zabawny i na sam jego widok miałam ochotę się zaśmiać, ale tym razem wyjątkowo powstrzymałam się, stanęłam za ladą. Byłam już gotowa, aby zacząć kręcić scenę.
- Akcja! – usłyszałam i uśmiechnęłam się. I doszłam do wniosku, że Ross ma rację. Nie powinnam, przynajmniej na razie, zaglądać na te strony, skoro tak to znosiłam…
~~~~
Hej, hej, hej! Dosyć długo to pisałam :/ Ale! Dałam radę ;) Mam nadzieję, że wam się chociaż troszkę spodobało i zostawicie koma czy coś ;p
Miśkaa^.^

2 komentarze: